niedziela, 2 kwietnia 2017

Shuumatsu no Izetta


Opis fabuły: W 1939 roku Imperium Germanii atakuje sąsiadujące kraje. Wkrótce wojna obejmuje całą Europę i osiąga ogromną skalę. W roku 1940 Germania zwraca swe siły ku Królestwu Elystadt, niewielkiemu alpejskiemu państwu, obfitego w zieleń i wodę. Nikt się nie spodziewa, że to niewielkie terytorium będzie w stanie zmienić bieg wojny przy pomocy pewnej niepozornej dziewczyny o niespotykanych umiejętnościach.

Moja opinia: Druga wojna światowa jest, nie ukrywajmy, tematem dosyć ciężkim. Ten, kto uważał na historii, doskonale wie, ile ludzkiego cierpienia ona przyniosła. Być może dlatego Japończycy zdecydowali się na podjęcie tego tematu w formie alternatywnego świata, z alternatywnymi państwami, które jednak do złudzenia przypominają te faktycznie istniejące. Nie sądzę, aby był ktoś, kto nie zauważyłby analogii chociażby pomiędzy Niemcami oraz Germanią? W każdym razie, dzięki temu zabiegowi temat wojny mógł zostać podany w stosunkowo lekkiej formie: Shuumatsu no Izetta to anime bez mrocznego i przytłaczającego klimatu, kojarzące się raczej z lżejszymi tytułami. Znajdzie się tutaj miejsce dla absurdu i humoru, chociaż, co wrażliwsi, momentami mogą uronić też trochę łez.

Już od pierwszego odcinka jesteśmy wciągnięci w środek akcji. Poznajemy księżniczkę Eylstadtu, młodą Finé, która podróżuje pociągiem przez neutralny teren w celach dyplomatycznych. Niestety jednak wkrótce zostaje zaatakowana. W wyniku pewnych zawirowań, spotyka swoją dawną przyjaciółkę, Izettę, która jest czarownicą. Izetta postanawia pomóc ojczyźnie Finé w pokonaniu okrutnej Germanii, która zainicjowała wojnę. Naprawdę, nie sposób się nudzić i to nie tylko ze względu na wartką akcję, ale również... na wiele absurdów, których uświadczymy. Jako pierwszy z nich można wymienić chociażby... dziewczynę latającą na karabinie. No cóż, moi znajomi nieźle zdziwili się, gdy pokazałam im obrazy z tym związane.

Projekty postaci są dosyć pospolite, chociaż ładnie się prezentują. W przypadku niektórych można znaleźć innych, podobnych bohaterów w innych tytułach. Coś, co jednak zwróciło moją uwagę, to ich wypowiedzi - najczęściej pełne (niepotrzebnego) patosu, traktujące o wartościach takich jak miłość, przyjaźń, odwaga, poświęcenie. Najczęściej mówiły o tym postaci stojące po stronie barykady, w której dobro odgrywa główną rolę. Niestety, twórcy nie uniknęli zero-jedynkowości: jedni są źli, drudzy dobrzy i nie ma nic pomiędzy. Tę sytuację mogłyby uratować niektóre wątki, które jednak nie zostały wystarczająco rozwinięte. A szkoda.

W tym miejscu czas rozwiać oczekiwania fanów wątków yuri. Tak, potwierdzam, wiele w Shuumatsu no Izetta wskazuje na to, że mógłby być to tytuł z wątkiem miłości damsko-damskiej (jest to widoczne chociażby na graficzce, którą wstawiłam powyżej). Twórcy jednak nie pokusili się o rozwinięcie tego, nasze bohaterki łączy "tylko" przyjaźń, a fanserwis jest jaki jest i na nic konkretnego nie wskazuje. Nie spodziewajcie się nie wiadomo czego, bo możecie się nieźle zawieść. Jeżeli szukacie klimatów yuri, Shuumatsu no Izetta nie jest dla was.

Coś, co kompletnie mnie ujęło w tym tytule, to muzyka. Nie tylko zapadające w pamięć opening i ending, ale również cały soundtrack, niezwykle dobrze wpasowany w całość i tworzący niesamowity klimat. Podejrzewam, że muzyki z tego anime będę słuchać jeszcze przez jakiś czas. Innym dobrym elementem tytułu są sceny batalistyczne. Wyglądają one naprawdę efektownie i aż przyjemnie się patrzy. Miła dla oka jest również kreska. Może i nie jest to arcydzieło, może i nie wyróżnia się na tle dzieł innych artystów, jednak po prostu uprzyjemnia oglądanie.

Czy polecam? Nie jest to za długa seria, jedynie dwanaście odcinków, a więc jeśli interesuje was przyjemna i dosyć ciekawa seria w klimatach zawieruchy wojennej (ja wiem, "przyjemna" i "wojna" ze sobą nie współgrają), możecie sięgnąć. Nie nastawiajcie się jednak, że to będzie tytuł waszego życia. Raczej historia, którą obejrzycie z przyjemnością, ale nie pozostanie z wami na dłużej. No, chyba że historia Finé, Izetty i całego Eylstadt w jakiś sposób poruszy wasze serca. :)

★★★★★★✰✰✰✰

Metryczka: liczba epizodów: 12; emitowane: 01.10-17.12.2016 (sezon jesień 2016); pierwowzór: brak (seria oryginalna) ; reżyseria: Masaya Fujimori; Ajia-Do

3 komentarze:

  1. Bardziej preferowałem Strike Witches z tego :typu: animu, nawet Youjo Senki z tego sezonu jest podobne. Izetty nie oglądałem, ale Paulina UWIELBIA i juz postanowiła że zakupi figurki

    OdpowiedzUsuń
  2. Co mnie to anime wyirytowało, to moje ;p Największym problemem Izetty jest imo to, że twórcy nie potrafili się zdecydować, czy robią realistyczną (noo, na tyle, na ile pozwalałaby obecność elementów fantastycznych) serię o wojnie, czy historyjkę z happy endem o czarownicy i jej wesołych przyjaciołach ratujących świat przed zUem. Osobiście wolałabym tę pierwszą opcję, ale druga też byłaby znacznie lepsza od tego zlepka niepasujących do siebie elementów, który ostatecznie stworzono.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sezonie ta seria jakoś nie zainteresowała mnie na tyle żeby ją obejrzeć i chyba tak już zostanie. Za dużo innych tytułów, które zdecydowanie bardziej mnie do siebie przekonują. ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz dodaje mi motywacji do dalszej pracy i udowadnia, że piszę nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Dziękuję!

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic