niedziela, 17 grudnia 2017

Love Live! School Idol Project


Opis fabuły: Liceum Otonokizaka jest w kryzysie! Liczba uczniów, którzy zapisują się do szkoły, jest z roku na rok coraz niższa, co grozi zamknięciem placówki. Uczennica drugiej klasy, Honoka Kousaka, nie chce do tego dopuścić. Szukając rozwiązania problemu, natrafia na niezwykle popularny zespół szkolnych idolek - A-RISE  - i postanawia pójść w ich ślady. Wraz ze swoimi przyjaciółkami z dzieciństwa, Umi Sonodą i Kotori Minami, zakłada własna grupę, którą nazywa µ's (muse). Jej celem jest zwiększenie rozpoznawalności szkoły i uratowanie jej przed wygaszeniem. Niestety, nie wszystko idzie gładko, gdyż na drodze w realizacji planu staje Eri Ayase, przewodnicząca liceum Otonokizaka. 

Moja opinia: Idolki stały się ostatnio dosyć popularne na konwentach. Nie ma chyba imprezy, na której nie pojawiłaby się przynajmniej jedna cosplayerka którejś z członkiń µ's. Zaciekawiona tym fenomenem, postanowiłam obejrzeć anime. Chciałam wiedzieć, o co tyle szumu i z czym to się faktycznie je. Cóż mogę powiedzieć? Love Live! School Idol Project to dosyć przyjemna seria, aczkolwiek nie wyróżniająca się znacząco na tle innych produkcji o tematyce szkolnego życia, absolutnie nie jest to must watch. Przejdźmy jednak do szczegółów.

Po tym tytule nie sposób spodziewać się czegoś więcej niż prostej fabuły. Już sam opening zdradza, jak potoczą się losy zespołu szkolnych idolek. Nie uświadczymy tutaj żadnej rywalizacji między µ's a innymi grupami, a myślę, że taki wątek mógłby być ciekawym urozmaiceniem fabuły. Przez wszystkie odcinki uwaga skupia się na dziewiątce głównych bohaterek, które wchodzą w interakcje między sobą i starają się stworzyć nić porozumienia. Co więc oczyma widza przy tej serii? Myślę, że jest to w pewnej mierze humor. Nie jest on wyszukany, aczkolwiek nie raz sprawił, że na mojej twarzy pojawił się chociaż minimalny uśmiech.

Dziewięć bohaterek, które mamy okazję oglądać przez trzynaście odcinków na ekranie, z pewnością można nazwać sympatycznymi. Fakt, momentami wydają się być irytujące (szczególnie odczuwałam to w przypadku Nico, Kotori, momentami też Honoki), jednak mimo wszystko nie jestem w stanie się za to na nie gniewać. Oglądanie ich przygód związanych ze szkolnym klubem idolek było dla mnie po prostu dobrą rozrywką. W pewnym momencie wręcz zaczęłam kibicować dziewczynom, żeby wszystko poszło po ich myśli i żeby w dalszym ciągu się rozwijały.

Muzyka stanowi dosyć ważny element serii. W końcu zespoły idolek zajmują się przede wszystkim tańczeniem i śpiewaniem przed publicznością. Piosenki zapadły mi w ucho, w szczególności utwór wykorzystany w openingu (Bokura wa Ima no Naka De)  oraz pierwsza piosenka µ's (Start:Dash!). Nawet po skończeniu serii wciąż je nucę i czasami po prostu włączam, bo nastrajają człowieka pozytywnie. Do gustu przypadła mi również piosenka z endingu, Kitto Seishun ga Kikoeru.

Pod względem wizualnym Love Live! kojarzy mi się przede wszystkim z żywymi kolorami i dosyć płynną animacją. Wpasowuje się to idealnie w konwencję szkolnych idolek, występujących w wielobarwnych i nieco wymyślnych strojach przed publicznością młodych ludzi. Projekty postaci nie są wyszukane. Może to i nawet lepiej, w końcu µ's to zbieranina przypadkowych uczennic, a niekoniecznie urodzonych gwiazd, od zawsze wyróżniających się z tłumu.

Przyznaję, jestem zaskoczona, że tak ciepło odebrałam serię o idolkach. Spodziewałam się raczej czegoś irytującego - na szczęście rzeczywistość okazała się być inna. Jak już pisałam, Love Live! to nie jest produkcja wyjątkowa ani odkrywcza, ale przyjemna w odbiorze. Jeżeli, tak jak ja, jesteście ciekawi historii o µ's lub nie macie nic innego do oglądania, sięgnijcie po idolki. Jeśli nie - odpuścicie.

★★★★★★✰✰✰✰

Metryczka: liczba epizodów: 13; emitowane: 06.01.2013 - 31.03.2013 (zima 2012/13); pierwowzór: manga (Love Live!), light novel (Love Live! School Idol Diary); reżyseria: Takahiko Kogyoku; Sunrise

2 komentarze:

  1. Uległam czarowi µ's już w 2013 XD Bardzo mi się podobało to i teraz chciałabym zabrać się za drugą odsłonę, czyli ich "
    następczynie". Ta seria może nie ma w sobie nic rewolucyjnego ani innowacyjnego, ale jej pozytywny charakter oraz ładna oprawa graficzna zachęcają. :D Poza tym piosenki są bardzo "chwytliwe" i siedzą w głowie przez baaaaardzo długi czas. Napisałaś tylko Start:Dash! a ja już mam tę melodię w łepetynie XD
    Polecam drugi sezon! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ta seria niby nie ma w sobie nic świeżego ani odkrywczego, a jednak napawa pozytywną energią i daje po prostu dobrą rozrywkę. :D A piosenki wręcz atakują mózg... Tak, na "Start;Dash!" już zaczynam nucić! Drugi sezon obejrzę już niedługo. :3

      Usuń

Każdy komentarz dodaje mi motywacji do dalszej pracy i udowadnia, że piszę nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Dziękuję!

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic